Przywódcze historie.

Za co Kain zabił Abla?

Filmy o super bohaterach są zabawne i wciągające. Kto nie kocha tych historii o Kapitanie Ameryce, Iron Manie, Avengersach? Kto nie uwielbia produkcji ze Spider-Manem latającym z budynku na budynek, Thorem dzierżącym swój młot, gdy jego złote loki powiewają na wietrze, czy Batmanem robiącym… no cóż, cokolwiek Batman robi.

Są świetni.

Jak wspaniali by ci super bohaterowie nie byli, kluczowym składnikiem udanego filmu o nich jest, oczywiście, złoczyńca. Czasami to diaboliczny, niezapomniany czarny charakter całkowicie ratuje produkcję. Pomyślmy o wszystkich tych wspaniałych filmach o Bondzie – większość z nas pamięta złoczyńcę bardziej niż jakiekolwiek inne szczegóły fabuły.

Prawda jest taka, że od ciemnych postaci w tych historiach można się wiele nauczyć. To właśnie przez błędy, które popełniamy, możemy zrozumieć, czego nie robić – i to jest równie ważne, jak nauka tego, co robić.

Mądrze jest więc przypominać sobie te lekcje, czerpać z nich – szczególnie w roli lidera.

Pierwszy raz słowo „grzech” zostało w Biblii użyte w związku z dużym błędem, który popełnił Kain. Tę historię znajdziemy w czwartym rozdziale Księgi Rodzaju. Zaczyna się niewinnie: Kain i jego brat Abel składają ofiary Bogu. Bóg przyjmuje ofiarę Abla z bydła, ale odrzuca ofiarę Kaina z owoców i/lub warzyw. Historia mówi, że z tego powodu Kain „bardzo się rozgniewał, a jego twarz była posępna”. W rzeczywistości był tak zły, że ta emocja doprowadziła go do zabicia własnego brata.

Możemy wyciągnąć z tej tragedii przynajmniej dwie ważne lekcje.

Lekcja nr 1. Nie zawsze możemy kontrolować to, co się nam przydarza w życiu – ale możemy wybrać, jak ostatecznie na to zareagujemy.

Kain z pewnością uważał za niesprawiedliwość fakt, że jego ofiara została odrzucona (oczywiście, nie było w tym niesłuszności, ale Kain wydawał się tak myśleć!). Wyraźnie nie podobała mu się decyzja Boga i był nią głęboko zraniony. Gorycz doprowadziła go do zazdrości, a ta – do popełnienia morderstwa. Takie sytuacje i emocje (oczywiście, bez skrajności) dotyczą również nas – gdy na przykład widzimy, że kolega konkurent odnosi sukcesy; czujemy, że to my powinniśmy być na jego miejscu. Kiedy doświadczamy niesprawiedliwych sytuacji – możemy jednak nie być jak Kain. Zamiast pielęgnować ból i rozczarowanie, możemy zdecydować inaczej. Przywództwo wymaga dojrzałości i odpowiedzialności – niezależnych od okoliczności.

Zupełnie jak w tej historii: możemy pozwolić, aby zniszczyła nas duma. Lub wybrać inaczej.

Lekcja nr 2. W trudnych sytuacjach często wydaje się nam, że nie mamy innego wyboru. Wybór jednak mamy.

W Księdze Rodzaju 4:7 Bóg mówi do Kaina: „Grzech czai się u drzwi Twojego serca; pragnie cię, ale ty możesz nad nim zapanować”. To bardzo ciekawe. Bóg powiedział to do Kaina, zanim ten popełnił morderstwo. Przekazał mu szczegółowe, precyzyjne ostrzeżenie, a jednak ten wybrał inaczej. Użyte tu słowo „grzech” dosłownie oznacza „pragnienie” – to jakby grzech pożądał nas, chciał nad nami zapanować, odebrać nam kontrolę nad sobą. Potrzeba więc uważności, czujności i samoświadomości, aby zorientować się w tym, „co się dzieje”. I odpowiedzialności: jednak mamy wybór – poddać się temu czy opanować?
Jak widać wyraźnie w tej historii, często poważne następstwa mają początek w mniejszych uchybieniach.

Pytanie: „Za co Kain zabił Abla?” można więc też ująć inaczej: „Dlaczego Kain zabił Abla?”. Samo wykroczenie – morderstwo – było efektem, przyczynami były jednak pycha, zazdrość i wycofanie się z odpowiedzialności. Kain miał wybór. My też mamy.

Zatem co poszło nie tak? W samej historii nie znajdujemy bezpośredniej odpowiedzi na to pytanie. Być może jej brak jest odpowiedzią samą w sobie. Może niezadowolenie Boga z Kaina nie dotyczyło samej ofiary, ale stanu wnętrza, w jakim ten ją złożył? Zgadujemy to między innymi na podstawie tego, jak natychmiastowo i ostro na całą sytuację Kain reaguje: odpowiada gniewem, żalem, agresją. Nie widzimy go ufnego, zaciekawionego, opanowanego.

Czy postawa Kaina mogła być tym, co było de facto istotą całej sytuacji?

Kiedy Kain zabija Abla, Bóg w odpowiedzi pyta go: „Co uczyniłeś?

Krew twojego brata woła do mnie z ziemi” (Gen. 4:8–10). Co ciekawe, Kain nie zaprzecza osobistej odpowiedzialności. Nie mówi: „To nie byłem ja” ani „To nie była moja wina”. On zaprzecza odpowiedzialności moralnej. Pyta o to, dlaczego powinien troszczyć się o dobro kogokolwiek innego poza sobą.

Republice Platona Glaukom twierdzi, że sprawiedliwość to wszystko, co leży w interesie silniejszej strony.

Siła czyni prawo.

Jeśli życie jest darwinowską walką o przetrwanie, dlaczego mielibyśmy powstrzymywać się dla dobra innych, skoro jesteśmy od nich silniejsi? Jeśli w naturze nie ma moralności, to człowiek jest odpowiedzialny tylko przed samym sobą. To jest głos Kaina niosący się przez wieki.  Historia dwóch braci jest relacją o niepowodzeniu: najpierw osobistym, a potem moralnym; o przegranej przy powzięciu decyzji o (nie)odpowiedzialności – a wygrana właśnie jest przywództwem.

W historii o wczesnych latach Mojżesza znajdujemy fascynujące zdanie. Mojżesz dorasta, wychodzi do swojego ludu, Izraelitów i widzi ich pracujących jako niewolników. Jest świadkiem, jak egipski oficer bije jednego z nich. Tekst następnie mówi:„Spojrzał w tę i w tamtą stronę, a widząc, że nie ma nikogo, zabił Egipcjanina i ukrył go w piasku.”1

Musiało tam być wielu ludzi.

Parafrazując przytoczone słowa, możemy rozszerzyć ten zwrot: „Spojrzał w tę i tamtą stronę i zobaczył, że nie ma nikogo innego chętnego do interwencji”. Jeśli tak rzeczywiście było, to mamy tutaj opisany pierwszy przypadek tego, co wieki później rozpoznaliśmy i nazwaliśmy „syndromem Genovese”, czyli „efektem widza” (czy chyba najtrafniej: „rozproszeniem odpowiedzialności”), nazwanym tak po wstrząsającym (ale wcale nie: rzadkim) przypadku, w którym kobieta została zaatakowana w Nowym Jorku w obecności dużej liczby osób. Ludzie doskonale wiedzieli, że była na ich oczach napadana, ale nie przyszli jej z pomocą.

Czasem zakładamy, że skoro jest wielu obecnych, ktoś inny wystąpi i zareaguje. To wydaje się poprawną interpretacją sytuacji, w której znalazł się Mojżesz. Nikt inny nie był gotów przyjść z pomocą. Przywództwo rodzi się wówczas, gdy stajemy się aktywni, a nie pasywni, gdy nie czekamy, aż ktoś inny podejmie aktywność, ponieważ – być może – nie ma wokół nikogo innego gotowego na to. Kiedy dzieją się trudne rzeczy, niektórzy odwracają wzrok. Niektórzy czekają, aż inni podejmą działanie. Niektórzy obwiniają innych za bezczynność. Niektórzy po prostu narzekają.

Ale są tacy, którzy mówią:

„Jeśli coś jest nie tak, niech ja będę jednym z pierwszych, którzy to naprawią”.

I to oni są liderami; tymi, którzy robią różnicę w swoim – i nie tylko swoim – życiu.

To oni sprawiają, że nasz świat staje się lepszy.

 

 

1Księga Wyjścia, rozdział 2, werset 12. W: Biblia Tysiąclecia, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań 2003.

Podziel się naszym artykułem: